W 2008 roku system bankowy obronił się przed skutkami toksycznej polityki monetarnej. Czy w tym kryzysie będzie podobnie?
Nawiązując do artykułu: “Dlaczego jest bańka na rynkach?”, wiemy, że wprowadzanie pustego pieniądza do gospodarki (w dłuższym czasie) niszczy ją. Drukowanie pustego pieniądza uderza w twarde biznesy. Kończy się to tym, że firmom wytwarzającym dobra jest coraz trudniej prowadzić biznesy. Zarabiają na tej sytuacji instytucje bankowe i podmioty podpięte “pod drukarkę”. Dodruk pieniądza już nic nie daje.
Co będzie się działo, gdy dojdzie do kryzysu?
Uważam, że będą miały miejsce fuzje banków na szeroką skalę. Już one są, ale ich skala jest stosunkowo mała. W tym kryzysie najsłabsze banki upadną, ponieważ Państwa będą ratować tylko najsilniejszych. Co do tego nie mam wątpliwości, ponieważ tego co dzieje się obecnie na rynkach finansowych nikt już nie jest w stanie kontrolować, ani zmienić ich biegu wydarzeń. Gra toczy się o to, jak duża skala upadków bedzie mieć miejsce.
60% banków jest nieprzygotowana na spowolnienie gospodarcze.
To pokazuje kondycję banków i skalę problemu. Jest bardzo źle. Po 2008 roku produkty bankowe “mutują”. Kredyty ze zmienną stopą procentową są tak samo niebezpiecznym produktem finansowym, jak kredyty we frankach. Jeżeli masz kredyt, to zachęcam Cię do zapoznania się z sytuacją kredytobiorców w innych krajach na świecie: “Kredyt to tykająca bomba. Jak ją rozbroić?”.
Fundamentem polskiej gospodarki stała się konsumpcja “ulicy”. Polska od 2015 roku jest krajem socjalistycznym. Ludzie opierają swoje biznesy na tanim kredycie. Nie spłacają ich teraz, gdy są one tanie, tylko jeszcze bardziej się zadłużają.
Co będzie się działo, gdy dojdzie do kryzysu lub superkryzysu?
Nierentowność firm i inwestycji na szeroką skalę, duże bezrobocie, podniesione stóp procentowych.
Większość pieniędzy jest “przejadana”, a nie inwestowana. Gdy gospodarka załamie się pod ciężarem konsumpcjonizmu, to ludzie masowo będą tracić pracę. Dodruk pieniędzy już nic nie daje, ponieważ doszliśmy “do ściany”. Niemcy, które są potęgą, w porównaniu do naszej polskiej gospodarki, są już w recesji. Dla nas, jako kraju peryferyjnego, skończy się to dużym bezrobociem. Jesteśmy po 30 latach koniunktury i niczego nie produkujemy. Konsumujemy i zadłużamy się na potęgę.
Inwestycje “zjedzą” pieniądze, a firmy będą upadać.
Załóżmy, że “inwestor” przeznaczył 2 mln. zł na zainwestowanie pieniędzy w mieszkania na wynajem. 500 tys. zł z oszczędności; 1,5 mln. z kredytu. Kupił za to 5 mieszkań po 400 000 zł.
W czasie spowolnienia gospodarczego mieszkania stanieją, optymistycznie, o 20%. Dla osób kupujących mieszkania za gotówkę lub przy pomocy niewielkiego kredytu, spadek cen mieszkań nie będzie miał znaczenia. Pod warunkiem, że nie będą chcieli oni ich upłynniać. Dla kredytobiorców, spadek cen nieruchomości będzie oznaczał “wyparowanie” kapitału. Dla naszego przykładu jest to “wyparowanie” jednego mieszkania. Bardzo prawdopodobne jest to, że rekordowo niskie stopy procentowe, zostaną podniesione i raty kredytów pójdą do góry.
Gdyby w superkryzysie doszło do spadków cen nieruchomości rzędu 40%-50%, to na naszym przykładzie widać, że “wyparują” dwa mieszkania z pięciu. Przy tak dużych spadkach nie warto odsprzedwać mieszkań przez kilka lat (chyba, że ktoś przeliczył swoje możliwości finansowe). Jeśli nie warto sprzedwać, to trzeba spłacać wyższe raty. Sytuację kredytobiorców w innych krajach opisuję w artykule: “Kredyt to tykająca bomba. Jak ją rozbroić?.”
Podsumowując sytuację dzisiejszych “inwestorów”, kupujących mieszkania w celach inwestycyjnych:
– jeśli masz kredyt, to możesz płacić nawet 2-krotnie wyższą ratę (na Ukrainie kilka miesięcy temu kredytobiorcy płacili 4-krotnie wyższe raty);
– gdy ceny spadną, to Twoja nieruchomość straci płynność.
Niektórzy myślą sobie teraz: “W ostateczności sprzedam to, co kupiłe(a)m ze stratą”. Tak będzie chciała zrobić większość. Kupujący widząc spadające ceny będą czekać z nadzieją, że jeszcze one spadną. “Ulica” (95% społeczeństwa) kupuje, gdy ceny aktywów są już drogie i rosną; a czeka, gdy ceny spadają. Odsprzedać mieszkanie w takiej sytuacji będzie bardzo trudno i uda się to nielicznym (chyba, że będa sprzedawać za połowę ceny).
Nierentowność firm oznacza wzrost bezrobocia. Według mnie po 30 latach koniunktury dojdzie do dużego bezrobocia w kraju. Poprzedni kryzys przeszliśmy łagodnie. To spowodowało, że ludzie nie kalkulują ryzyka. “Ulica”, pozbawiona czujności, kupuje przewartościowane aktywa licząc na szybkie wzbogacenie się. Kupuje reklamę “taniego kredytu” (mamy rekordowo niskie stopy procentowe). Myśli, że kredyt będzie tani zawsze. Nie będzie. Taka sytuacja mogłaby mieć miejsce tylko w jednym przypadku: gdyby w umowach kredytowych były zapisy o STAŁYCH stopach procentowych przez cały okres kredytowania. Banki takich zapisów nie dają, ponieważ w ten sposób mogą wpływać na wysokość stóp procentowych (czytaj na kondycję systemu finansowego). Jeżeli chcesz dowiedzieć się o tym, czym może się skończyć posiadanie taniego kredytu, to zapraszam Cię do artykułu: “Wpowiadanie umów kredytowych przez banki”.
Jeżeli w gospodarce jest dużo firm i aktywów typu “wydmuszki” na kredyt, to taka sytuacja musi doprowadzić do silnego zderzenia “ze ścianą”.
Jaki może być spadek cen “wydmuszek”? Każdy sam powinien odpowiedzieć sobie na to pytanie.
NIEWYPŁACALNOŚĆ firm doprowadzi do dużego bezrobocia w kraju. Skala problemu jest ogromna (nawet jeśli tego jeszcze nie widzisz), ponieważ “załataliśmy” poprzedni kryzys “taśmą klejącą”. Bezmyślność rządu, instytucji finansowych i “ulicy” doprowadzi, według mnie, do sytuacji jakiej jeszcze w Polsce nie było. Jeżeli chcesz dowiedzieć się na ten temat więcej, to zapraszam Cię do artykułu “10% inflacja, czy 50% bezrobocie?”.
Duże bezrobocie, gigantyczny dług sektora publicznego i prywatnego oraz uciekający kapitał doprowadzi do zwiększenia podatków (polecam artykuł: “Rząd w kryzysie gospodarczym”), wzrostu stóp procentowych (by zatrzymać uciekający kapitał) oraz fuzji banków. Nikt nie chce przechodzić na sobie upadku banku.
Według mnie fuzje banków będą jednym z wielu problemów, z którymi przyjdzie nam się zmierzyć w tym kryzysie. Państwa nie są w stanie pomóc przetrwać 60% bankom na świecie (ich ilość zwiększy się przecież w kryzysie lub superkryzysie). Na naszych oczach będą upadać najsłabsze banki świata.
Jeżeli uważasz, że temat nie został przeze mnie wyczerpany, zapraszam do zadawania pytań w komenatrzu. Zapraszam do dzielenia się swoją wiedzą i doświadczeniami. To pozwoli mi tworzyć coraz lepsze materiały.
Jeżeli znasz osobę, której ten artykuł może pomóc, to zapraszam Cię do udostępnienia wpisu.
Zapraszam Cię do polubienia strony na facebooku.
2 komentarze
Dzień dobry. Które banki wg ciebie przetrwają? Pozdrawiam ☀️
Po świętach będę nagrywać materiał 🙂
Komentarze nie są aktywne.