Według danych z GUS w 2019 roku inflacja w Polsce wynosi 2,9%, a bezrobecie rejestrowane 5,2%.
Wygląda dobrze. Należy jednak pamiętać o tym, że papier przyjmie wszystko. Rzeczywista inflacja w Polsce (wzrost cen produktów powszechnie kupowanych przez Polaków) wynosi 5%. Bezrobocie, po uwzględnieniu wszystkich osób pełnoletnich w wieku produkcyjnym, wynosi:
a) 30% – nie wliczając emerytów i osoby uczące się,
b) 45% – wliczając emerytów i osoby uczące się.
Jeżeli podsumujemy rzeczywisty stan finansów w Polsce, to okazuje się, że:
a) co trzecia osoba lub (w zależności od tego, jak zinterpretujemy powyższe dane)
b) co druga osoba
nie dokłada się do budżetu Państwa.
Bezrobotni w całej Europie są obciążeniem dla podatników. Rządy, by utrzymać się przy władzy, równają podatników w dół i “wrzucają ich do jednego worka” z ludźmi niepracującymi. Dlaczego w polityce, w domach i przede wszystkim w mediach nie podaje się dokładnych informacji? Dlaczego ludzie nie chcą wiedzieć, w jakim kraju i świecie żyją? 90% społeczeństwa (niezależnie od tego czy ktoś pracuje, czy jest bezrobotny) interesuje się w życiu tylko tym, co może kupić w pobliskim markecie lub co może dostać od Państwa.
Dlaczego tak jest? Spójrzmy na dokładne dane, które zamieściłam powyżej.
45% ludzi pełnoletnich jest KOSZTEM dla osób pracujących i płacących podatki.
Wiem, że emeryci sobie wypracowali emerytury i większość w tym miejscu powie, że nie powinnam o nich pisać. Napiszę, ponieważ powinno się o emerytach mówić głośno, podobnie jak o socjalistach. Dzisiejsi emeryci w młodym wieku dostawali mieszkania od Państwa, mieli zagwarantowaną pracę, wczasy i dodatki rodzinne. Dlaczego, mimo tylu przywilejów, są tak roszczeniowi? Wielu z nich nie wypracowała swojej emerytury, tylko sztucznie zasilała etaty. Brutalne jest to co piszę, wiem.
Roszczeniowa postawa socjalistów i emerytów doprowadzi kraj do upadku.
Jesteśmy na szczycie koniunktury. Mimo tego młodych ludzi pracujących, szczególnie bezdzietnych, zmusza się do tego, by pracowali na siebie i swoich rodziców (patrz 45% ludzi pełnoletnich jest kosztem w obecnym systemie). Ci ludzie nie dostają niczego od Państwa, prócz kolejnych podatków. Emeryci, ludzie, którym zostało kilka lat do emerytury i socjaliści wyciągnęli z budżetu Państwa więcej niż do niego włożyli. Dlaczego uważają, że to właśnie im emerytury się należą? Dlaczego starzy ludzie zmuszają własne dzieci, które wszystkiego dorabiają się same i nie wierzą w system emerytalny, do pokrywania kosztów życia emerytów i rządów? Czy to, że Państwo obiecało im pieniądze na starość jest powodem do tego, by okradać własne dzieci i wnuki? Tak dobrze czytasz, to kradzież w majestacie prawa. Pokolenie dzisiejszych emerytów rozkradło Polskę (dostając za bezcen drogie aktywa) i robi to dalej. Udaje się im to tylko dzięki młodemu pokoleniu socjalistów, którzy popierają politykę rozdawnictwa.
Za kilkadziesiąt lat system emerytalny upadnie. Wszyscy młodzi ludzie to wiedzą. Dlaczego czekamy i nic z tym nie robimy? Odpowiem na to pytanie. Większość Polków jest kopią własnych rodziców. Pokolenie dzisiejszych emerytów jest pokoleniem socjalistycznym. Dla nich liczy się tylko “tu i teraz”. Rośnie nam kolejne pokolenie współczesnych niewolników i ludzi, którzy szukają sposobu jak zniewolić pracujących. Do tego sprowadza się dzisiejsza polityka w Polsce i Europie.
Już w wielu kręgach politycznych w Europie mówi się o agresywnym opodatkowaniu ludzi pracujących. W praktyce pracowanik otrzymałby tylko 30% tego co wypracował. Resztę zabrałoby Państwo. Jeżeli faktycznie do tego dojdzie, to Europę czeka silne rozwarstwienie społeczne. Ludziom przestanie się opłacać pracować. Nawet tym, którym teraz się chce.
Od 2015 roku wpompowano do gospodarki ogromne ilości sztucznego pieniądza (przez programy socjalne i tanie kredyty). “Nadmuchały” one inflację, ceny nieruchomości, żywności, towarów i usług. Wszystko to nastąpiło kosztem ludzi pracujących, szczególnie bezdzietnych.
Kolejne programy socjalne wystarczą, by pomopować jeszcze przez jakiś czas mocno już nadmuchany balon. Do czasu aż pęknie.
Co jest bardziej prawdopodobne: 10% inflacja, czy 50% bezrobocie?
Według mnie 50% bezrobocie. Uważam, że sztuczne podnoszenie wynagrodzeń, programy socjalne, starzejące się społeczeństwo, tanie kredyty i ogromne zadłużenia Państw doprowadzą do dużego bezrobocia w kraju i w Europie. Szczególnie u ludzi młodych, niewykwalifikowanych. Ludzie, którzy nie będą w stanie wypracować kosztów pracownika i zysku dla przedsiębiorcy zasilą szeregi bezrobotnych. W efekcie moje pokolenie, czyli ludzie z lat 70, 80, 90 będą mieli szansę na przejęcię władzy i kapitału od socjalistów. Uważam, że historia lubi się powtarzać i prędzej czy później najbardziej kreatywni i przedsiebiorczy ludzie przejmą władzę i kapitał od tych, którzy “zaorają” obecny system.
Bardzo często słyszę od ludzi, także analityków, że ratowanie sektora bankowego, rosnąca inflacja i obniżenie stóp procentowych zmniejszą dług publiczny i prywatny oraz przesuną w czasie kryzys o kolejne kilka lat, może nawet kilkanaście lat. Zupełnie się z tym stawierdzeniem nie zgadzam. Uważam, że taki ruch może wywołać co najwyżej hiperinflację, która doprowadzi do upadku sektora bankowego. A banki i rządy zrobią wszystko, by do tego nie dopuścić.
Duże zadłużenie w takim kraju jak Polska (peryferyjnym) spowoduje dźwignię finansową, której nikt nie opanuje.
Każdy kryzys, który miał miejsce w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat, pojawiał się w czasie prób sztucznego napędzania gospodarki. Te metody nie działają, tylko pogłębiają problem. Metody te można stosować w krótkim czasie, tylko jako impuls dla gospodarki. O tym zapominają banki i rządzący. Gdy rozciągniemy w czasie skuteczne metody krótkoterminowego rozruszania gosposdarki okazuje się, że są one nie tylko bezskuteczne, ale także destrukcyjne dla gospodarki.
W 2019 roku 55% ludzi pracujących musi zarobić na siebie i na 45% pełnoletniego społeczeństwa, która nie jest aktywna zawodowo.
Tak wygląda sytuacja ludzi płacących podatki w Polsce, gdy jesteśmy na szczycie koniunktury. Co będzie, gdy niewykwalifikowani pracownicy starcą pracę, a ludzie bez doświadczenia zawodowego lub po długiej przerwie nie znajdą zatrudnienia? 40%-50% bezrobocie będzie koniecznością, ponieważ zredukowanie kosztów przez firmy w kryzysie pozwoli im przetrwać trudny czas. Na rynku pracy nie będzie miejsca dla ludzi, których praca nie wnosi niczego do gospodarki. Pseudo praca ma rację bytu tylko w boomie.
Każdy kryzys cechuje się dużym spadkiem zatrudnienia wśród:
– menagerów,
– pracowników fizycznych,
– osób pracujących w przemyśle,
– ludzi zatrudnionych w firmach usługowych.
W 2002 i 2003 roku bezrobocie rejestrowane w Polsce osiągnęło rekordowy poziom 20%.
Nadchodzący kryzys uderzy tam, gdzie ludzie się go najmniej spodziewają. Według mnie będzie się on objawiał bardzo dużym wzrostem bezrobocia. Takim, którego moje pokolenie (jestem rocznik 80) już nie pamięta. Pamietam lata 2002-2003 bardzo dobrze. W tym czasie wiele osób straciło zatrudnienie, ponieważ firmy redukowały pracowników “na potęgę”. Według mnie to scenariusz na nadchodzący kryzys.
Jak to się przełoży na finanse w całym kraju?
Teraz średnio jedna osoba pracująca zarabia na siebie i jednego z rodziców (na jego emeryturę). Gdy rzeczywiste bezrobocie podskoczy do 50%, to jeden człowiek pracujący będzie zmuszony przez Państwo do opłacenia kosztów dwóch osób niepracujących. To tłumaczy, dlaczego już przebąkuję się o opodatkowaniu pracowanika 70% podatkiem.
Nie będę z tego miejsca uczyć ludzi ekonomii, ponieważ wiem, że to nic nie da. Chcę natomiast, by w przyszłości pokolenie moich dzieci nie było zmuszane przez Państwo do utrzymywania swoich rodziców (czyli np. mnie). Wiem, że większość osób w Polsce nie ma oszczędności, więc na starość z bezsilności czeka nas powtórka z “dnia dzisiejszego”. Starzy ludzie roszczenia do “zaoranego” Państwa zamienią na roszczenia wobec własnych dzieci. Z tego miejsca napiszę to o czym powinno się mówić w mediach: dzieci nie powinny być wykorzystywane finansowo przez swoich rodziców. Młode pokolenie ma dużo trudniejszy start niż pokolenie dzisiejszych emerytów, więc dajmy młodym możliwość dorabiania się “własnymi rękoma”.
Z tego miejsca chcę zachęcić każdego kto pracuje i płaci podatki, by przemyślał to co napisałam.
Jeżeli uważasz, że temat nie został przeze mnie wyczerpany, zapraszam do zadawania pytań w komenatrzu. Zapraszam do dzielenia się swoją wiedzą i doświadczeniami. To pozwoli mi tworzyć coraz lepsze materiały.
Jeżeli znasz osobę, której ten artykuł może pomóc, to zapraszam Cię do udostępnienia wpisu.
Zapraszam Cię do polubienia strony na facebooku.
2 komentarze
Biorąc pod uwagę sytuację demograficzną na Starym Kontynencie, oraz fakt, że żyjemy w demokracji, to nie ma szans na zabranie emerytur, nie ma szans na obniżanie ich w dół, nie ma szans na prywatną emeryturę, bo osoby starsze i te, które wchodzą w wiek emerytalny, będą w zdecydowanej większości. Nie ma znaczenia to, że mieli mieszkania za pół darmo jak byli młodzi. Ma znaczenie to, że rządy, wszystkie cywilizowane, obiecały im emeryturę na starość w zamian za pracę. Jak znajdzie się ktoś nowy, kto obieca godne wynagrodzenia, mało regulacji ale w zamian za to pozbawi 60% społeczeństwa obiecanych pieniędzy, to te 40% nie uwierzy w te same zapewnienia. Pomyślą, że będą pracować i oszczędzać, a za 50 lat ktoś im to zabierze, tak samo jak odebrano emerytury.
Merytokracja nie współgra z obecną rzeczywistością. Merytokracja ma swoje założenia budowania trochę utopii od zera. Ale już dawno punkt zero został przekroczony.
Jedna z agend ONZ’towskich zakłada zasiedlanie Europy, regularnie, armią obcych kulturowo “pracowników” z Azji, Afryki itd, kwotami rzędu nawet 200 milionów osób w ciągu kilkudziesięciu lat. Dodatkowo najwięcej poparcia mają i będą mieć socjaliści. Tam gdzie socjaliści nie zadłużają krajów i rządzą liberałowie, są masowe protesty, coraz częstsze. Doprowadzi to co najwyżej do masowego wtrącania do więzień połowy obywateli krajów, bo oni nie przestaną dopóki “nie dostaną”. Więc Pani wizja powinna być zaimplementowana w Europie po wojnie ale stało się inaczej. Z tej sytuacji nie ma odwrotu. Ograniczenie socjalu i brak waloryzacji emerytur to jest maks na co rządy mogą sobie pozwolić i to tylko przy niskiej inflacji. Ludzie nie uwierzą za nic, w to, że obniżenie emerytur ich rodziców i zabranie socjalu “ciężko pracującym w kuchni” matkom i ojcom pomoże odratować sytuację. Niestety ale jedyne wyjście to kroplówka na dekady, dopóki maszyny nie będą budować maszyn, które będą budować domy, zbierać owoce i warzywa, budować nam sprzęty konsumpcyjne itd itp. Ostatnie wyjście to wojna, czyli reset ale na tym stracą i bogaci i biedni.
Socjaliści i emeryci chcieliby takiego rozwiązania, ale jak zorientują się ile stracili, to zaczną głosować “własnymi pieniędzmi”. System emerytalny upadnie, nie ważne w co kto wierzy. Nie będzie z kogo ściągać tak wysokich zobowiązań. Socjalizm i komunizm już był. Ale “ulica” nie odrobiła lekcji, więc mamy powtórkę tego cyrku. Ale poczekajmy do czasu, gdy emeryci będą mogli sobie kupić tylko suchy chleb i mleko za emerytury, a socjaliści nie będą mieli, gdzie mieszkać (bo nie stać ich będzie na kupno nieruchomosci nawet z tanim kredytem).
Komentarze nie są aktywne.